sobota, października 30, 2021

Kaiba

 Kaiba od samego początku atakuje cię unikalnym stylem i inaczej nie będzie: albo to kupujesz, albo nie, bo niestandardowe projekty bardziej przypominają wczesne kreskówki Disneya z królikiem Oswaldem niż popularne anime. Dziwactwo to jednak działa na korzyść fabuły: bo oto w tym świecie osobowość danej istoty może być zamknięta w metalowym stożku i przeniesiona do innego ciała. Świat poznajemy oczami mocno przymulonego Kaiby, dla którego wszystko jest dziwne - i od razu dowiadujemy się, że mimo infantylnego stylu dzieją się tu rzeczy przykre, acz spodziewane.

 


Bo oto atrakcyjne ciała są sprzedawane zamożnym przez biednych, aby wyżywić rodzinę. Że - a jakże! - ciała mogą być wykorzystywane na różne zboczone sposoby. Albo że dzięki urządzeniu pozwalającemu wnikać w świat wspomnień danej osoby można odkryć naprawdę nieprzyjemne rzeczy. A życie generalnie w świecie tego anime można stracić bardzo łatwo.

 

ambitne anime z silnym zacięciem artystycznym
 

Ze względu na to wszystko seria potrafi być dość obciążająca emocjonalnie - zacząłem ją oglądać w momencie premiery, czyli w 2008 roku, i po epizodzie z Chroniko dałem sobie spokój, bo ten rok nie był dla mnie - delikatnie mówiąc - najlepszym. Obecnie, uzbrojony w wiedzę na temat tego, jakiego kalibru anime oglądam, postanowiłem zacząć od początku i obejrzeć całość.

 

 

Mimo wspomnianej już niezwykłej i dość obco wyglądającej oprawy, mniej więcej pierwsza połowa to jedna z najbardziej japońskich rzeczy, jakie oglądałem: fabuły poszczególnych odcinków opowiadają o trwaniu, cichym przemijaniu, o pokornej akceptacji swojego losu. Nie wierzysz? Obejrzyj sam, bo zdecydowanie warto. Natomiast druga połowa tej 12-odcinkowej serii odpala wątek główny, który prawie w ogóle mi nie podszedł - nie mogłem się w to wszystko wczuć, w dodatku jeden z odcinków (bodajże jedenasty) był tak bezdennie głupi, że aż sobie pomyślałem, że to celowe, na przykład: pewien koleś trzyma niezwykle ważną dla niego rzecz, dla której dokonał wielu paskudnych rzeczy, wygrał i właśnie jest w drodze na szczyt (literalnie, jedzie tam windą). Tak sobie pomyślałem wtedy, jakże tandetne byłoby, gdyby w tej chwili ten cenny przedmiot upuścił w przepaść - zgadnijcie, co się za chwilę stało...


Mimo według mnie słabej końcówki uważam, że Kaiba jest anime zdecydowanie godnym polecenia, i to nie tylko pretensjonalnym dupkom chwalącym każde anime, które wygląda trochę inaczej i nic poza tym - jak dla mnie Kaiba zawiera dostatecznie dużo naprawdę dobrej i wywołującej emocje fabuły, aby obejrzeć całość. Nie był to aż taki hit, jak się spodziewałem, ale i tak jest naprawdę dobrze.


1 komentarz:

WolfStar pisze...

Brzmi całkiem interesująco, więc pewnie sobie kiedyś obejrzę.